Translate

....


.

.

.

.

.

piątek, 2 października 2015

JA UMIERAM MAMO.................................

Cd .O godz 4.00 położyłam się spać, przebudziłam się o  godzinie  5.45 ,sama była cisza wszyscy spali ale ja zerwałam się i podeszłam do łózka ,zaspana przez chwile wydawało mi się ze ma odruch wymiotny ,-Mówię synku już cię odessam ,ale patrze i on łapał oddech ,podłączyłam pulsometr który pokazywał niskie funkcje życiowe ,obudziłam domowników usiadłam przy nim ,on powiedział -"Ja umieram mamo " to było ostatnie zdanie ,potem tylko powtarzał "Mamo"przy każdej próbie łapania oddechu mówił "Mamo'.Próbowałam dodzwonić się do naszej zaprzyjaźnionej pani Dr ,ale ona była w kościele,potem dzwoniłam do pani D.Sz ,która powiedziałam mi ze mam się uspokoić ,ze mam go przytulic mówić do niego zapalić mu świece biała ,miałam zrobić to na co przygotował mnie wcześniej syn .Córka spała a ja i syn staliśmy przy łóżku ja przytulałam go patrzyłam w jego oczy  ,chciało mi się krzyczeć ,ale nie mogłam, obiecałam mu to że pozwolę mu odejść ,to uczucie bezradności ,nic nie mogłam zrobić .Mówiłam do niego "Synku popatrz na mnie ,nie bój się jestem przy tobie "i potem ciągle powtarzałam" błagam daj mi znak że mnie słyszysz proszę synku daj mi znak "-"Kocham cię ,nie bój się "Daj mi znak że mnie słyszysz proszę ,patrzyłam mu w oczy takie wpatrzone we mnie :( odchodzące i wtedy dostałam odp wiem i czułam to że on mnie słyszał poleciały mu łzy takie duże na pożegnanie i ostatnie słowo MAMOOOO potem pulsometr się wyłączył.Seba odszedł dnia 2.02.2015 o godz 6.35. Weszłam do łóżka i  wzięłam go na ręce tak jak mu obiecałam i tak siedziałam tuląc go do siebie . Zadzwoniłam na pogotowie ale byłam w szoku ,nie potrafiłam stwierdzić zgonu ,mi się wydawało że zasnął .Przyjechali stwierdzili zgon .w tym czasie obudziła się moja córka ,nie musiałam jej nic mówić weszła do łózka również przytuliła brata i tak leżąc razem powiedziała 'Mamo Sebus już poszedł mieszkać do Boga i aniołków ?"-"Tak jest już w niebie "odp.Przyszła W.K(zona Seby) płakała przytuliła się do niego daliśmy im chwile na pożegnanie się .Przyszła pani dr A.D.i pani D.Sz. oraz A.N nie byłam sama byli przy mnie nie wiem co by się stało ze mną gdyby nie oni.Przygotowałam go na ostatnia drogę zgodnie z jego życzeniem,ja go myłam i ubierałam ,mówiąc do niego czule .Mój ostatni pożegnalny całus uwieczniła jego dziewczyna (Zona) i bardzo jej za to dziękuję.Seba był z nami jeszcze 4 godz w domu. Jakoś się trzymałam dopóki go nie zabrano,dopóki nie miałam pewności że w domu nie ma dzieci ,ale był mój młodszy syn ,córkę wzięli dziadkowie do siebie myślałam że oprócz dorosłych dzieci nie ma ,myliłam się .Poprosiłam o chwilę samotności,weszłam do pokoju i zaczęłam krzyczeć tak bardzo ile miałam sił  ,klęczałam na podłodze i wyłam ,to moja dusza wyła . Młodszy syn był w domu powiedział ze to był nieludzki krzyk .Dostałam coś na uspokojenie no i musieli mną wstrząsnąć bo nie mogłam się opanować .Nikomu nie życzę takich przeżyć ,tego nawet nie da się opisać.:(........................... CdN...............................................
"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz