Cd................................No więc wzięłam A.N i pojechałam z nią nastawiona bardzo bojowo.Poszłam do lekarzy i pytam -"kiedy mogę wziąć syna ?.Właściciel dał nam jeszcze miesiąc a potem będę myśleć jak go przewieźć na to nowe mieszkanie "-"Nie było jeszcze konsylium w jego sprawie postaramy się jak najszybciej "usłyszałam."Pytałam znajomych lekarzy powiedzieli ze pomogą i pielęgniarki tez pomogą znają go z oddziału ."Czy wie pani że on potrzebuje opieki 24 h na dobę ? Tak wiem i się podejmuje ile razy mam mówić ? "-"Ta i ci pseudo lekarze pani pomogą tak ?"Szczeka mi opadła normalnie zatkało mnie ."Musi mieć pani koncentrator tlenu ,ssak ,jedzenie itd łózko specjalne ma pani ? "-"nie mam ale oni czekają na sygnał kiedy wychodzi do domu ,prosili tylko o papiery ze przekazujecie dziecko do hospicjum żeby już mogli działać "-".Przykro nam ale nie możemy bo nie było konsylium .-"To proszę je zwołać jak najszybciej bo jeśli on umrze w szpitalu nie daruje wam !"Wyszłam poszliśmy do seby ,wyglądał źle miał dość już nie chciał rozmawiać był zły bał się ze umrze tam, a ja nie mogłam nic zrobić nic ...................tylko się modlić .Spojrzałam na A.N i ona na mnie spojrzała wyszliśmy za drzwi i obie stwierdziłyśmy że on się poddał ,że mogę nie zdążyć.Po chwili przyszła pani dr.i powiedziała że seba wyjdzie do domu we wtorek a to był czwartek ,ucieszyłam się ale bałam się że nie zdążę wiedzieliśmy ze zmienili zdanie bo podejrzewali ze odejdzie. Mówię Seba wyjdziesz do domu ,zero reakcji ,wracałyśmy do domu i modliłyśmy się żeby wytrzymał.Po powrocie do domu nie mogłam sobie znaleźć miejsca ,papierów mi nie dali o przekazanie seby do hospicjum bez tego nie mogłam nic zrobić.W nocy nie spałam ,myślałam . Rano postanowiłam walczyć, zadzwoniłam do sklepu medycznego łóżko zamówiłam już wcześniej czekało na sebe potrzebowałam koncentrator ,powiedziano mi że jest ,nie miałam tylko ssaka i żywności specjalnej .potem zadzw do szpitala mowie mam wszystko wypiszcie papiery i mogę dziś wziąć odp była taka -"ma pani koncentrator i łóżko itd -"mam" -"ale jak ? -"po prostu mam "-wie pani to tak szybko nie działa on ma ustalone na wtorek wyjście ". Popłakałam się .Skończyły mi się pomysły :(Poszłam wziąć prysznic,stojąc tam ,skuliłam się jak dziecko :( płakałam i modliłam się powiedziałam -"Boże wiem że go chcesz ,nie wiem czemu ,rozumiem ale proszę daj nam jeszcze trochę czasu razem pozwól mi go wziąć do domu choć na trzy dni proszę 'Potem zadzwoniłam do A .N i powiedziałam jej że idę do sklepu medycznego kupie wszystko co mu potrzebne wezmę łóżko i koncentrator może jak przystosuje pokój do niego to mi go dadzą do domu ,oraz do jego ulubionej pani dr A.D pediatra, kochana kobieta poprosiłam ja ze by się wstawiła za nami. Będąc w sklepie dostałam tel to był cud ,Bóg mnie wysłuchał zadzwonili i powiedzieli ze mam go wziąć do domu już teraz ,wieczorem będzie karetka mam tylko przyjechać wcześniej i wszystko podpisać i go spakować.Płakałam ze szczescia w tym sklepie ,pomogli mi wszystko przewieźć do domu złożyli łózko ,ja jeszcze musiałam tylko podlecieć do hospicjum a ze nie miałam dokumentów to oni musieli do nich dzwonić i prosić o przesłanie im faksu .Jeszcze tylko został mi do załatwienia ssak ,który spadł nam jak z nieba dosłownie ,nowiutki przywiozła pani G .K ,działy się cuda :)Ten dzień szybko zleciał zorganizowałam pomoc w niesieniu go do domu obstawę medyczna 2 lekarzy pediatrów oraz pielęgniarki z oddziału dziecięcego i pojechałam po syna .Sebe mieli przywitać A.N ,D.B jego przyjaciel ,oraz lekarze i pielęgniarki no i my :) Serce moje się radowało chciałam zobaczyć usmiech na jego twarzy żeby zobaczył ze dotrzymałam słowa cdn....................................

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz