czwartek, 30 lipca 2015

KOSZMAR :(

Cd----------------------Onkologia -----------------------------------------------------------------------------------Sebuś  trafił na onkologie ,czekała nas pierwsza chemia ,taka bardziej agresywna miała trwać 3 dni.Zostałam uprzedzona że różnie może zareagować,że  nawet może się zdarzyć że odejdzie.Miewał halucynacje,mówił -"mamo czemu mnie okłamałaś bo nikola jest tu z tobą ,niech podejdzie do mnie "-byłam w szoku bo jej tam nie było .Zadzwoniłam do domu i przyłożyłam słuchawkę do ucha żeby usłyszał siostrę.Zapłakał i powiedział -"mamo to kto stoi w drzwiach ?"mówię -"synku Nikola jest w domu słyszałeś ,a jak wygląda ta osoba?" a on -"jak Nikola ma pomarańczowy dres",przeraziłam się bo Nikola miała taki dres w domu .Myślę że to były początki kiedy mózg zaczął w taki właśnie sposób wracać do pełnej świadomości , dzieje się tak jak ludzie są krotko po wybudzeniu i są po operacjach na mózgu ,lub mają guza mózgu .Pomału wracała mu pełna świadomość i nawet było słychać szept ,uczyłam go mówić na nowo  Często pytał -"mamo jak tam dzieci?" (rodzeństwo) -dajesz radę ?".Pytał o nich, bo zawsze czuł się najstarszy i odpowiedzialny ,taka głowa rodziny.Chemię przeszedł w miarę dobrze ,ale zachłysnął się jedzeniem i zrobił mu się ropień  na płucu.W związku z ta sytuacja zaprzestano dalszej chemioterapii,zabroniono podawać mu jedzenia i picia ,gdyż jak mi powiedziano musieli go najpierw podleczyć i sprawdzić czy ropień sam się wchłonie czy będą musieli go operować.Podawano antybiotyki.Znów czekanie ............biedny płakał,często pytał -"dlaczego mamo nas to spotkało ?".Co ja miałam mu powiedzieć,sama zadawałam sobie to pytanie.Najgorzej było gdy zapytał ile minęło dni ,dni? chyba tygodni tak pomyślałam ,powiedziałam że dużo ale to normalne bo to poważne operacje i ze damy rade ze trzeba być cierpliwym.Hm cierpliwym, ja bym też nie była cierpliwa, a co dopiero 15 latek ,zaczął się koszmar czasem było trochę lepiej ,czasem gorzej ,raz spal raz krzyczał -"Mamo chce już umrzeć proszę pomóż mi umrzeć"i próbował sobie wyrwać wszystko.Pewnego wieczora powiedział-" mamo i tak zrobię tak ze sama będziesz tego chciała i pomożesz mi odejść".Wiedziałam że cierpi i te słowa tez sprawiały mi ból ,cierpiałam razem z nim. Położyłam  się  w śpiworze na podłodze pod jego łóżkiem,a on walił ręka w łóżko żebym wstała ,żebym go poprawiała i za każdym razem pytał czy mam już dość i czy mu pomogę umrzeć,moja odp była - "NIE  ty będziesz żył nie mów tak",trwało to cała noc,co się położyłam to walił w łóżku i wstawałam,byłam wykończona psychicznie i fizycznie ta jego walka ze mną, a właściwie próbą złamania mnie.Rano przy udanej próbie wyrwania rurki  miałam dość ,poprosiłam o przywiązanie go do łóżka pasami .Serce mi pękało ale on był zdolny zabić się ,krzyczał-" mamo Dlaczego mi to robisz ?"-"Chcesz patrzeć jak cierpię ?"Boże, dziecko pomyślałam, jak ja wiele bym dała ,żeby zabrać ci ten cały  ból ,żeby być na twoim miejscu.Przytulałam cię i płakałam. Mówiłam ci że to tylko chwilowe ,okłamywałam siebie i ciebie,ale co a miałam ci synku powiedzieć.Miało być dobrze a nie było.Nadchodził dzień twoich urodzin ,chciałam żeby był szczególny ,chciałam spełnić twoje marzenie.I spełniłam...............CDN
Onkologia 

1 komentarz: