czwartek, 3 września 2015

DUM SPIRO SPERO -"DOPÓKI ODDYCHAM ,NIE TRACĘ NADZIEJI"..........................................

Cd....................................SEBA wracał pomału do siebie, dobry BÓG dał nam więcej niż 3 dni razem :) .Na naszej drodze pojawiały się małe cuda ,jak pisałam wcześniej nie mieliśmy tyle jedzenia do pega .Lekarz z Poznania powiedział ze mam przywieźć syna do szpitala na badanie ,żeby móc dobrać odpowiednie żywienie, powiedziałam że nie ma takiej możliwości, wiec powiedział że po świętach BOŻEGO NARODZENIA przyjedzie ,ale "jeżeli syn jest w ostatnim stadium to po co mu jedzenie ?"Opadły mi ręce mówię-" ale on żyje nie boli go żołądek (czasem pod koniec chory nie przyjmuje pokarmów i czuje ból ,wymioty)Seba nie skarży się na ból ,stopniowo sama zwiększałam mu dawkę jedzenia ,przybierał na wadze .Byłam załamana usiadłam i mowie synu co my zrobimy teraz ? Płakałam :(a on powiedział -"mamo nie martw się,"I zdarzył się  cud ,przyszła jego koleżanka E.S i powiedziała ciocia nie martw się  (młodzież mówi na mnie mama lub ciocia :)porozmawiam z mama ona pracuje w ośrodku gdzie są chore dzieci porozmawia z siostrami zakonnymi .Zadzwoniła i powiedziała że jeszcze dziś przyjedzie żywność,i przyjechały kartony po 500ml. Czyż to nie cud ,dla nas to był cud ."A mówiłem ci mamo żeby się nie martwiła, bo  nie jesteśmy sami ".Syn nie za bardzo był wierzący kiedyś ,choroba go zmieniła ,kiedyś uważał ze Bóg jest w ludziach którzy są dobrzy ,ale szukał go mimo wszystko chciał go poznać .I myślę że go poznał ,ja trochę zwątpiłam w niego ,bo przecież syn zachorował ,wyzywałam go ,pytałam dlaczego ?A on był taki spokojny ,nie bał się a ja nie potrafiłam zrozumieć.Często nawiązywał do śmierci chciał porozmawiać ja go zbywałam ,a on swoje-" mamo ja umrę i wiem kiedy ".To mnie przerastało wtedy odpowiadałam mu-" nie pod czas mojego dyżuru Synu "uśmiechał się.Potem stał się milczący wiem że chciał pogadać,ale ja nie byłam gotowa na takie rozmowy .Odwiedziła nas pani dr.A,D i bardzo nam pomogła ,przyniosła książki o takiej tematyce np "OSKAR I PANI RÓŻA "syn chciał żebym mu ja poczytała .Nie chciałam,  bo wiedziałam o czym jest :(,jednak w końcu przeczytałam ,leciały mi łzy pod koniec książki zrozumiałam o co chodzi i zaczęliśmy rozmawiać :(.Powiedział że wie że odejdzie ,że mam się nie bać ,że obiecuje mi że jak przyjdzie mój czas to on wyjdzie mi na spotkanie.Przy swoich znajomych powiedział jaka firma ma się zając pochowkiem ,kogo zaprosić na ucztę pogrzebowa :(wybrał ubiór .Zaproponowałam coś luźnego a on -" mamo oszalałaś jak ja stanę przed BOGIEM ? w bluzie z kapturem? nie, muszę wyglądać godnie".Zatkało mnie . :(Podchodził do tego tematu bardzo poważnie ,ja raczej niby rozmawiałam, ale brałam to na luz,i wolałam myśleć że on z tego wyjdzie ,wyzdrowieje.Nadchodziły święta ,bałam się bo czasem było źle ,a on mówił wtedy -"nie bój się  mamo te święta jeszcze będę"Odwiedzała go koleżanka,która była w nim zakochana od zawsze,jeździła ze mną do szpitala . Dnia 23 grudnia powiedzieli mi oboje że są parą ,cieszyłam się .Oznaczało to że będzie jeszcze bardziej walczył .Byłam szczęśliwa.I mimo choroby on  też był szczęśliwy .W.K była przy nim od początku do końca .Przyjdzie czas że i ich  miłość też opisze .CDN>>>>>>>>>>>>>>>>
 Mama  koleżanki  Seby J.S  i E.S oraz Sara  nasze Anioły od żywności dla Seby .
 W.K jego dziewczyna .

1 komentarz:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń