wtorek, 28 lipca 2015
POCZĄTEK ....................
Cdn............... Zaczęły się przygotowania do operacji Bóg jeden wie co czułam jak bardzo się bałam ,a on Mój synuś on sobie jeszcze żartował ,powiedział do pielęgniarki która goliła mu głowę -Wie pani czemu mama ma tyle dzieci ? Ona cwana jest ....... i się zaśmiał -Żeby mieć do kogo na wigilię przychodzić ..........i znów śmiech.Powiedział mamo, to tylko guz wytną go i po krzyku ,bo KTO DA RADĘ JAK NIE JA !Te słowa dźwięczą mi w uszach do dziś ,to była nasza ostatnia rozmowa ,ostatnia normalna kiedy jeszcze mogłam usłyszeć barwę jego głosu .Potem poprosił żeby odwiedził go znajomy ksiądz, chciał się wyspowiadać ,przyjąć namaszczenie chorych .Myślę że on coś przeczuwał ,ale nie okazywał mi strachu Byłam przy nim cała noc ...czuwałam trzymając go za rękę .modliłam się, bo co mi pozostało .Rano zanim pojechał zaczęło być z nim gorzej ,majaczył wysyłał znajomym esemesy że już jest po operacji ,że się udała ale to nie było prawda ,czasem pytał "mamo kiedy mnie wezmą, chce mieć to już za sobą".Przyszedł lekarz i poprosił mnie na słowo zasugerował rezonans przed operacja ,gdyż przypuszcza że guza nie da się usunąć .Zgodziłam się.Znów to czekanie..........i w końcu rozmowa której nie zapomnę.Długo zastanawiałem się czy pani to powiedzieć przed operacja ,ale myślę ze powinna pani to zobaczyć ,proszę usiąść,jeszcze jedno pytanie ,da pani rade nie płakać i nie okazywać synowi strachu ?Czy da pani rade powstrzymać emocje ? Dam -odp.To proszę usiąść ....nie mam dobrych wiadomości moje przypuszczenia się sprawdziły ..........niestety .Guz jest wrośnięty w pień mózgu ,na początku myśleliśmy ze ma tylko 4 guzki na kręgosłupie niestety są rozsiane po całym kręgosłupie :(ale będę robił co w mojej mocy żeby jeszcze z nami został ,lecz nie obiecuje nie daje gwarancji ze pani syn się obudzi.Wprowadzimy go w śpiączkę farmakologiczna żeby mózg się zregenerował ,ale już teraz mogę pani powiedzieć ze syn nie będzie już nigdy oddychał samodzielnie,gdyż guz jest po tej stronie która odpowiada za wszystkie funkcje życiowe.Nie mogłam złapać oddechu...........łzy same leciały ............nie kontrolowałam już ich.............chciało mi się wyć.Przez chwilę miałam wrażenie że mój umysł przetwarza wszystko jeszcze raz i............................ jeszcze raz .Wstałam wyszłam i nie weszłam do niego musiałam wyjść .............. wyjść .................natychmiast z oddziału tak mi coś podpowiadało .Wychodząc stanęłam w drzwiach i powiedziałam synku za raz wrócę i pojedziemy już, tylko duszno tu muszę zaczerpnąć powietrza i wysiliłam się na uśmiech ,ale średnio mi to wyszło bo zapytał-" mamo co się dzieje" ?Nic duszno zaraz jedziemy -ok -odp .Wyszłam nie mogłam już dłużej tego trzymać w sobie ..............wszystko musiałam wykrzyczeć ...........i zaniosłam się szlochem, zatkałam usta rekami i krzyczałam ....................krzyczałam ............skuliłam się na podłodze i tak zatykając usta krzyczałam .............na BOGA na wszystko DLACZEGO ON, A NIE JA .............Dlaczego ? Nagle ktoś chwycił mnie i podniósł z podłogi to był ten lekarz ,stał zemną bo widział jak wychodzę i zapytał czy już i czy jestem gotowa się z tym zmierzyć i wrócić do syna odp ze tak ,obmyłam twarz i BÓG mi świadkiem nie wiecie nawet jak ciężko mi było udawać ze jest ok mieć maskę na twarzy uśmiech a w środku BÓL tak OGROMNY wszystko we mnie krzyczało ,czułam tak fizyczny BÓL jakby ktoś rozrywał mi SERCE a ON był taki spokojny ,gdy byłam na korytarzu podano mu głupiego jasia .Był przysypiający ,przytulałam go i w myślach prosiłam BOGA żeby dał nam ten czas jeszcze trochę żeby pobyć razem ,szeptałam mu do ucha ze go bardzo kocham i ze ma wrócić bo ja CZEKAM -ledwo odp - "mamo nie martw się ,bo zemną jedzie czwórka dzieci ",do teraz się nad tym zastanawiam (straciłam dzieci ,poroniłam ) czy on je już wtedy spotkał ?Pojechaliśmy operacja trwała 8 godz .Umierałam ze strachu ...........dojechał do mnie ksiądz i znajoma ...........potem zostałyśmy znów same. Czekanie nas dobijało ................po 8 godzinach wyszedł lekarz ,powiedział że nie ma dobrych wiadomości ...............kolana się ugięły pode mną ,gdyby nie znajoma pewnie bym zemdlała. Pani syn jest w śpiączce farmakologicznej usunąłem 20 % guza więcej nie mogłem, bo zabiłbym go ,tak jak mówiłem syn najprawdopodobniej nie będzie już sam oddychał, nie daje tez gwarancji że się obudzi :( .To jakiś koszmar myślałam zaraz się obudzę .............................obudź się .................obudź to tylko sen ..........coś tak krzyczało we mnie chciało żeby to było senem ..... za dużo tego było ...........nie nadążałam ...........umysł pracował za szybko .........................ale to była prawda ...................najgorsza z najgorszych CDN ...................................
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz